poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 6.Natrętna.

Szybko wbiegłam do pokoju i podeszłam do okna, chciałam sprawdzić czy Niall stoi jeszcze przed drzwiami. Nie było go, co za ulga.  Co go naszło?
Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Mam ogromna nadzieję, że to nie on. Podeszłam do drzwi i zerknęłam przez dziurkę.O to Avril.
-Hej-przywitałam ją otwierając drzwi
-Przepraszam, zapomniałam klucza
-Nie ma sprawy, masz szczęście, bo przed chwilą przyszłam do domu-powiedziałam i ruszyłam do kuchni.- Zjesz coś?
-Nie mam czasu, umówiłam się z kolegą z pracy-powiedziała
-No co ty? Jak się nazywa?-zapytałam
-Alex, jest naprawdę spoko-powiedziała
-Gdzie idziecie?-zapytałam
-Do kina
-Wow, idziesz na randkę-powiedziała
-Dla mnie to tylko wypad z kolegą do kina-przyznała
-Tylko nie mów, że nadal myślisz o Louisie?-zapytałam
-No skoro nie mam mówić-powiedziała i poszła do siebie. Ja w tym czasie odgrzałam sobie obiad ze wczoraj. Po chwili przyszła do mnie Avril na sobie miała TO .
-Ślicznie wyglądasz-powiedziałam
-Dzięki, ale muszę się już zbierać-powiedziała
-Pa!!-zawołałam. Była 19 więc postanowiłam, zrobić sobie długa kąpiel. Po godzinnej kąpieli, ubrałam się w piżamę i obejrzałam sobie dwa odcinki 'Pamiętniki Wampirów'. Całą noc  śnił mi się Niall i nasz wczorajszy pocałunek.
Rano wstałam o 9, jutro pokaz. W pracy mam być o 10, muszę się spieszyć. Założyłam TO i poszłam do pracy. Próby trwały pięć godzin. Z pracy wyszłam o 15. Miałam nadzieję,że nie trafię, na żadnego chłopaka z 1D. Oczywiście znając moje szczęście,- trafiłam na pana Maxa. Świetnie jeszcze lepiej- pomyślałam.
-Dzień dobry Katie-przywitał mnie.
-O witam-powiedziałam uśmiechając się.
-Jak tam, stresujesz się przed jutrzejszym pokazem, to twój debiut-powiedział.
-Nie jeszcze się nie stresuję-powiedziałam.
-Pewnie, rodzice są z ciebie dumni?-powiedział. O boże jeszcze to!
-Tak i bardzo żałują, że nie mogą jutro się zjawić-powiedziałam.
-No może innym razem, bardzo chętnie bym ich poznał-powiedział.
-Oj nie wiem, tata często wyjeżdża-powiedziałam.
-A jak się nazywa?-zapytał.
-Camp. Matt Camp.-powiedziałam.
-Oooo.
-Coś, nie tak?-zapytałam.
-Nie wszystko w porządku-powiedział.
-Może chce pan usiąść?-zapytałam.
-Zprowadź mnie może do gabinetu mojej żony jeśli możesz?-zapytał.
-Jasne-odpowiedziałam i ruszyliśmy w kierunku pokoju pani Victorii.
Zapukałam do drzwi.
-Proszę!-usłyszałam.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale pan Max źle się poczuł i prosił mnie, abym go tutaj przyprowadziła- tłumaczyłam się.
-Ależ nie masz, mnie za co przepraszać, wejdźcie-powiedziała, a pan Max usiadł na fotelu.
-Co cię tak zdenerwowało, kochanie?-zapytała.
-Rozmawiałam z Katie o jutrzejszym pokazie i o jej rodzicach-zaczął-A właśnie jak się nazywa  twój tata?
-Matt Camp-powiedziałam.

-Jak?!?!-zapytała pani Victoria.
-Matt Camp-powtórzyłam


-A mama?-pytała dalej
-Czyli ja mogę już iść skoro pan się dobrze czuje?-zwróciłam się do mężczyzny, ignorując pytanie pani Victorii.
-Dlaczego nie odpowiedziałaś na moje pytanie?!?!-zapytała zdenerwowana
-Bo to są moje prywatne sprawy, nie muszę pani nic mówić!!-krzyknęłam i wybiegłam  z gabinetu.
Mam zdecydowanie dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz