-Wnusiu to jest twój biologiczny ojciec-powtórzyła babcia.
-Ale on jest księdzem-powiedziałam
-Ale zanim wstąpiłem do seminarium, miałem córkę-powiedział ksiądz.
-Lecz przez całe życie, nie interesował się nią ksiądz!-powiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
-Kiedy miałś...-zaczął
-Nie chcę tego słuchac!-krzyknęłam-Nienawidzę was! Okłamywaliście mnie całe życie!-powiedziałam i wybiegłam na korytarz. Biegłam nie zważając na nic. Miałam wszystkiego dośc. Przed szpitalem wpadłam na mojego ' wujka'.
-Ja..... przykro mi. Nie chciałem. To było dla twojego dobra-tłumaczył sie
-Więc teraz dla mojego, własnego dobra zostaw mnie w spokoju-powiedziałam, zatrzymałam przejeżdżającą obok nas taksówkę.
-Na lotnisko, proszę-powiedziałam do taksówkarza i już mnie nie było.
Gdy wylądowałam, pojechałam do mieszkania, przebrac się. Akurat zdążę do pracy pomyślałam. Gdy weszłam do środka, Avril nie było, może szuka pracy-myślałam.
Umyłam się, założyłam TO.
I poszłam do pracy. Od razu poszłam do gabinetu pani Victorii, aby przeprosic ją za moje wczorajsze zniknięcie.Zapukałam i usłyszałam
-Proszę!
-Dzień dobry!
-Witaj Katie. Dlaczego wczoraj zniknęłaś?-zapytała
-Ja właśnie w tej sprawie-powiedziałam-Po pokazie dostałam telefon od wujka, że babcia miała wypadek, musiałam do niej poleciec powiedziałam. To nie jest żadne wytłumaczenie, ale...
-Nic się nie stało, ale na drugi poinformuj mnie proszę
-Oczywiście, naprwdę bardzo przepraszam-powiedziałam
-A dlaczego u niej nie zostałaś?-zapytała
-Najgorsze już mineła, w nocy odzyskała przytomniśc. Pojadę tam w weekend.-powiedziałam
-Jak wolisz, a i zatrudniłam twoją przyjaciółkę-powiedziaa
-Avril?-zapytałam zaskoczona.
-Tak
-Jest tutaj w firnie?
-Tak, pewnie na wybiegu, możesz do niej iśc.-powiedziała
-Jeszcze raz bardzo dziękuję i przepraszam-powiedziałam i udałam się do wyjścia
-Zaczekaj, twoja premia-powiedziała i podała mi kopertę.
-Dziękuję-odpowiedziałam odbierając kopertę.
-Gdybyś miała kiedykolwiek jakiś problem, zawsze możesz na mnie liczyc-powiedziała i mnie przytuliła.
-Dziękuję-powiedziałam i mocno ją objęłam.
-Idź już, Pipino czeka-powiedziała.
-Do widzenia i miłego dnia życzę-powiedziałam i wyszłam
-Nasza księżniczka wróciła!-krzyknął Pipino gdy mnie zobaczył
-Tak to ja-powiedziałam
-Hej kochana jak tam babcia?-zapytała zatroskana Avril.Na sobie miała TO, byłam zaskoczona,że tak elegancko, ale chyba wzięła przykład ze mnie.
-Opowiem ci wszystko w domu-powiedziałam. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Wzięłam kilka głębokich wdechów i uśmiechnełam sie szeroko.
-Dobrze ty masz dzisiaj wolne-powiedział Pipino-No w sumie to obie możecie iśc do domu.Ale szybko znim zmienię zdanie
-Już znikamy. Do widzenia!-krzyknęłyśmy i wyszłyśmy.
-Opowiadaj-poprosiła Avril.
-Sama nie wiem co o tym wszystkim myślec-podsumowałam, gdy wszystko ze szczegółami opowiedziałam przyjaciółce.
-Zaskoczyłaś mnie -przyznała, sama nie wiem co zrobiłabym na twoim miejscu.
-Mam wszystkiego serdecznie dośc. Mam ochotę zasnąc i nigdy się nie obudzic-powiedziałam. Dopiero teraz zauważyłam,że płaczę.
-Nawet tak nie mów, masz przecież mnie-powiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Nawet nie wiesz jak dobrze,że jesteś-powiedziałam.
-Może masz ochotę, na kino?-zapytała
-A może spędzimy dzisiaj tam cały dzień?-zapytałam
-Okej, film za filmem.-powiedziała i ruszyłyśmy do kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz