poniedziałek, 12 listopada 2012

Rdział 35. Wyrok

Zasnęłam. Gdy się obudziłam przy moim łóżku stali Van i Harry.
-Przykro mi-powiedział Harry.
-Wiem co czujesz-dodała Van.
-Na pewno wszystko się wyjaśni-powiedział.
-Nie nic się nie wyjaśni!-powiedziałam zdenerwowana- Przepraszam. Nie mówmy o tym.
-Jasne. Jak chcesz.
Po chwili wszedł lekarz. Pielęgniarka odkryłam mi nogi.
-Musimy coś sprawdzić-powiedziała.
-Dlaczego?-zapytałam zdziwiona, fakt nie najlepiej się czułam nogi mi tak jakoś drętwiały. Lekarz zastukał długopisem w moją nogę, tylko, że ja tego nie czułam! Nie czułam nóg!
-Nie czuję nóg!-powiedziałam nerwowo oddychając.
-tego się obawialiśmy, niestety pani kręgosłup został uszkodzony. A operacja niewiele pomogła.- mam to gdzieś jego tłumaczenia, nie będę chodzić! Moje, życie się kończy! Zaczęłam płakać. Harry podszedł do mnie próbując pocieszyć.
-Wyjdźcie stąd!-krzyknęłam- Nie chcę nikogo widzieć!
Posłusznie wyszli z pokoju. Co ja teraz zrobię?!?!
-Proszę się uspokoić. Może się pani jeszcze dać zoperować poddać rehabilitacji.
Są różne sposoby.
-Niech mnie pan zostawi w spokoju!
-Dobrze,ale uspokój sie- powiedział i wyszedł została tylko ta pieprzona pielęgniarka.
-No na co pani czeka?!?! Ma pani zamiar się tak gapić!?!?!
Także wyszła. Nareszcie mogę być sama. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Albo nie oskarżę tego kierowcy, że nie przejechał mnie do końca, po co hamował????
Chciałam s=wstać, ale wtedy przypomniał mi się, że nie umiem. Odłączyłam kroplówkę i spadłam z łóżka, ale to nic nie bolało, bo nic nie czułam. Usiadłam, a raczej wczołgałam się na ten wózek inwalidzki i chwiałam wyjechać z pokoju, ale pewnie moja "kochana rodzinka" tam na mnie czeka, żeby mnie pocieszać. Nie wiem co mam zrobić. Może wyskoczę przez okno, ale musiała bym polecieć na głowę, bo na nogi nic bym nie poczuła!!!!!!! Nie wiem co, ale coś wymyślę i wtedy przyszedł mi świetny plan do głowy!

piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 34 Artykuł- Czy to nasz koniec?

Pani Victoria wyszła z pokoju. Po chwili zasnęłam.
Śniło mi się jak była mała i babcia odprowadzała mnie do przedszkola. Jak dzieci dokuczały mi w szkole, że mama mnie zostawiła. Później gdy byłam nastolatką, pierwszy raz się całowałam, zakochałam się. A z ojcem było mi wstyd o tym rozmawiać. Bardzo mi jej brakowało.
-Kate.-usłyszałam i szybko się przebudziłam. To Harry.
-Tak-zapytałam słabym głosem. Szczerze mówiąc chciałam być sama, ale... z reszta sama nie wiem czego chcę, może lepiej będzie, gdy mnie ktoś przytuli i będzie blisko.
-Mama.... nasza mama wszystko mi powiedziała
-Harry, ty jesteś moim bratem!-wykrzyknęłam zaskoczona, jejciu kompletnie o tym nie pomyślałam, ale ze mnie gapa!!!
-Tak, dopiero teraz to zrozumiałaś?!?-zapytał zaskoczony.
-No... ale masz inteligentną siostrę-powiedziałam i oby dwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
Harry mocno mnie przytulił, a ja czułam się wreszcie, silna, bo miałam brata i siostrę odtąd będą dla mnie najważniejsi i nic innego się nie liczy.
Po chwili weszła Van.
-Siostrzyczko-powiedziała i objęła mnie z drugiej strony. Zaczęłam płakać, ale były to łzy szczęścia. Nie jestem już sama i już nigdy nie będę.
-Kocham was-powiedziałam i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
-My cię też-powiedział Hazza.
-I nigdy cię nie opuścimy-dodała Van.
-Wiem- Van też zaczęła płakać.
-Wiecie co zgniatacie mnie-powiedziałam. Moje policzki było mocno ściśnięta, chociaż nie chciałam się z nimi nawet na moment rozstawać, było mi tak dobrze, czuła ciepło w środku, które rozlewało się wszędzie.
Wtedy wszedł Niall.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytał zaskoczony naszym widokiem.
-Kate jest naszą siostra-wyjaśnił Harry.
-Serio? Nie wierzę!!!
-No to uwierz-powiedziałam.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałaś??
-Bo przed chwilą się o tym dowiedziałam-tłumaczyłam mu.
-Aha... Przyniosłem co kilka gazet do poczytania.
-Dzięki kotku-powiedziałam i razem z Van zaczęłyśmy przewracać strony.
-O Niall jest o tobie artykuł!-krzyknęła Van.
Na jednej ze stron były zamieszczone zdjęcia Nialla całującego się z jakąś dziewczyną!!!! I napisane "Czy Niall Horan ma nową dziewczynę?!?!
-Dlaczego?-szepnęłam. Czułam jak moje serce rozpada się na kawałki. Zaczęłam płakać. Przecież to niemożliwe?
-Kate o co chodzi?-zapytał Niall.
-A mówiłeś, że mnie kochasz-mówiłam, coraz bardziej zdenerwowana i zagubiona, co się ze mną dzieje??? Zaczęło kręcić mi się w głowie.
-Kate!!! Nie zamykaj oczu!! Patrz na mnie!! Więcej nie pamiętam.
Po chwili obudziłam się nade mną stała pielęgniarka i lekarz.
-Słyszy mnie pani?-zapytał doktor.
-Tak... Ale strasznie huczy mi w uszach-powiedziałam.
-To ze stresu, odpoczywaj, podaliśmy ci tabletki na uspokojenie-powiedział i wyszedł. Pielęgniarka sprawdzała coś przy mojej kroplówce i po chwili także udała się do wyjścia.
Powoli zasypiałam, ale obudził mnie głos:
-Kate... to nieprawda- to był Niall- Ja nigdy.... Kocham cię. To musiał być fotomontaż- mówił.
-Niall... zostaw mnie w spokoju-powiedziałam- Nigdy ci tego nie wybaczę.
Zaczęłam płakać coraz mocnej. Tak bardzo mnie to boli, dlaczego chociaż przez chwilę nie może być wszytko w porządku?
-Ni zostawię cię... Będę o ciebie walczył-powiedział.
-Jeżeli mnie nie posłuchasz... powiem pielęgniarce, żeby cię nie wpuszczano do mojej sali.-powiedziałam. Załapał mnie za rękę i także zaczął płakać.
-Nie... błagam...Nie pozwól, aby jeden artykuł zniszczył to co nas łączy.
-Niall, nas już nic nie łączy. Czuję do ciebie jedynie żal i pogardę.
-Ale ja cie kocham.
-Idź już lepiej.
Chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Po chwili jednak odwrócił się w moją stronę i powiedział
-Pójdę do tej gazety i wszystko wyjaśnię nie pozwolę zniszczyć sobie życia jednym artykułem.
-Tu nie chodzi o artykuł tylko o zaufanie, którego nie mam już do ciebie-powiedziałam. A Niall wyszedł z mojej sali.

niedziela, 28 października 2012

Rozdział 33. Mama.

************ Niall **********
Do Harrego zdzwonił telefon. Jego matka powiedziała nam, że Kate miła wypadek. Szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Pytaliśmy lekarza co się z nią dzieje.
-Potrzebujemy krwi-to wszystko nic więcej nie powiedział. Bardzo mnie to przybiło, nie mogłem jej pomóc, a tak bardzo chciałem.
Pani Victoria, zaczęła rozmawiać z pielęgniarką.
Ona powiedziała jej jaką Kate ma grupę krwi. Zaczęto sprawdzać coś w kartotekach (trwało to wieczność) okazało się, że pani Victoria ma taką samą grupę co Kate. Wszyscy byliśmy zaskoczenia,
-Później wszystko wam wyjaśnię, teraz najważniejsza jest Kate.-powiedziała i poszła za pielęgniarką.
Po trzygodzinnej operacji przyszedł do nas lekarz.
-Operacja udała się. Na razie utrzymamy ją w śpiączce.
-Ale wszystko będzie dobrze?-pytałem
-Proszę być dobrej myśli.
Odszedł.Myślałem, że zwariuję. Chciałem wreszcie ją zobaczyć.

*************** Kate ****************

Obudziło mnie tykanie respiratora i innych urządzeń. Za ręce trzymali mnie z jednej strony Harry, a z drugiej Niall. Za nimi stały Avril i pani Victoria ( byłam zaskoczona jej obecnością)
-Kate? Słyszysz mnie?-szepnął Harry.
-Ta...tak-wydusiłam.
-Jak się czujesz?-zapytała mnie Avril.
-Chyba... Dobrze.
Wtedy wszedł Lekarz.
-Proszę o wyjście z sali.
Wszyscy posłusznie ruszyli do drzwi.
-Miała pani wypadek, wpadła pani pod samochód. Zrobiliśmy bardzo poważną operację. Oraz transfuzję krwi. Zrobiliśmy wszystkie badania. Nic nie zostało uszkodzone oprócz kręgosłupa.
-Jak to?
-W czasie operacji zabrakło pani krwi, pani matka oddała krew.Za godzinę przyjdę i zobaczymy wyniki.
-Zaraz zaraz... Jaka matka?
-Spokojnie. Wszystko pani wyjaśnimy, ale proszę się uspokoić i powiedzieć mi jak się pani czuje?
-Tak... dziwnie.
-W takim razie proszę odpoczywać.
-Ale...- przecież musiałam się dowiedzieć co to za matka
-Później porozmawiamy
-Dobrze.Dziękuję za wszystko-powiedziałam.
Lekarz opuścił salę, do środka weszła pani Victoria.
-Kate?-zapytała
-Czego pani tutaj szuka?
-Chciałam.... przeprosić
-Wybaczy pani, ale jakoś nie mam powodów, aby pani...-wtedy wszedł mój ojciec.
-Kate! Nic ci nie jest?-szybko podbiegł do mojego łóżka.
-Wszystko w porządku tato-powiedziałam. Miałam....
-To twój tata?!?!-zapytała zaskoczona
-Tak. A co?
Tata odwrócił się gwałtownie.
-Victoria?
-James?
-Tato o co chodzi?
-Kate, to jest Victoria twoja mama-powiedział.
-Co jak to!!??- oni chyba wszyscy poszaleli!!!
-James zostaw nas same-poprosiła.
-Dobrze. Trzymaj się-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Kate.... córeczko
-Córeczko?-parsknęłam. Teraz to córeczko. Myślałam, że zaraz eksploduję.
-Kate...ja... tęskniłam za tobą.
-Ja za moją mamą też, dopóki nie dowiedziałam się kim ona jest-powiedziałam, po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
-Nie mów tak.- powiedziała i także zaczęła płakać.
-Nienawidzę pani. Zwolniła mnie pani, sprawiła, że nigdzie nie mogłam znaleźć pracy. Upokarzała mnie pani wiele razy i sprawiało to pani przyjemność.A to wszystko dlatego, że płakałam a pani mąż mnie przytulił.
-Wiem, źle postąpiłam.
-Wtedy, gdy babcia miała ten wypadek... powiedziała, że moim ojcem jest ksiądz. Przez całe życie za ojca uważałam mojego wujka. Miałam dość. Wszyscy mnie okłamywali.
-Ja nie wiedziałam.
-Ale co to panią obchodzi.
-Ja...
-Opuściła mnie pani. Porzuciła jak jakiś niepotrzebny przedmiot- kończyłam.
-Nigdy!
-Jakoś, nie chce mi się wierzyć, że kochała mnie pani i bardzo za mną tęskniła.
Nie chciałam słyszeć nic więcej. Koniec.
Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać.
-Kate.... Proszę.... Wysłuchaj mnie.
-Nie. Proszę wyjść. Nie potrzebuję pani.
-Pamiętasz jak mi mówiłaś, że tęsknisz za mamą...teraz ją masz.-powiedziała.
- Wolałabym, żeby moja mama umarła.
-Nie... proszę
-Do widzenia pani
-Pani?
Nic nie odpowiedziałam tylko płakałam. Nie mogłam już ukrywać łez.

czwartek, 11 października 2012

Rozdział 32. Kłótnia!

Obejrzeliśmy "Uprowadzona 2". Było super. Wróciliśmy do domu o 22. Chłopacy nie zostali na noc. A ja nie ukrywałam, że chcę zostać sama. Niall, powiedział, że bardzo mnie kocha i rozumie i w razie potrzeby mam dzwonić nawet w środku nocy, ale wiedziałam, że tą noc spędzę z słuchawkami w uszach. Zawsze się tak wyciszam.
Rano wstałam na wpół przytomna. Strasznie bolała mnie głowa, no tak odzwyczaiłam się od głośniej muzyki.
Założyłam to:
http://www.polyvore.com/katie/set?id=51067493
Avril jadła śniadanie. Na sobie miała to:
http://www.polyvore.com/avril_8677495/set?id=60796880
-Hej-powiedziała
-Hej, coś ty taka wystrojona?
-Idę do pracy, mamy ważnych gości, zarządzenie szefowej-tłumaczyła się.
-Okej, okej nie musisz się tak tłumaczyć-powiedziałam.
-Dobra, lecę. Narka-powiedziała i już jej nie było.
Zjadłam swoją porcję, wzięłam tabletkę na ból głowy i poszłam do sypialni. Zrobiłam makijaż i postanowiłam poszukać pracy.
Byłam w kilku sklepach, fryzjerach i nic. Byłam zła.Nic mi ostatnio nie wychodzi.
Szłam sobie ulicą i wtedy minęłam p. Victorię.
-Kogo my tu mamy?-powiedziała z kpiną.
-Zapewne nikogo ważnego, pewnie jakiegoś....
-Oszczędź sobie-przerwała mi- nic mnie nie obchodzisz. Chodzi mi tylko o moje dzieci-dodała.
-I o siebie samą. Oczywiście-powiedziałam z sarkazmem.
-Tak, w rzeczy samej.
-Ile chcesz za zniknięcie z życia mojego, mojej rodziny i całego one direction?- powiedziała bez ogródek.
-Nie zniknę z ich życia póki sami o to nie poproszą. Kocham Nialla, a on mnie.
-Ty i kocham to jakoś nie pasuje.
-A do pani pasuje?
-Oddam, życie za swoje dzieci i rodzinę. Chronię ich.-powiedziała.
-A to dziecko, które pani zaginęło, jakoś pani nie ochroniła?-powiedziałam
-Milcz!-krzyknęła i podniosła na mnie rękę. Złapałam ją.
-O nie! Dość! Nie będzie mnie pani więcej poniżała!
-Oj, nie mów, że cię to poruszyło?
Nic nie odpowiedziałam. Czułam, że cała się czerwienię.
-To ile?-powtórzyła
Po prostu się we mnie gotowało
-Jak pani może?!? Nie zależy mi na pieniądzach!!!
-Tak jak wszystkim-stwierdziła.
Nie wytrzymałam odwróciłam się i bez zastanowienia ruszyłam przez ulicę.
-Katie! Nie!!-usłyszałam
A potem, była już tylko ciemność.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 31. Milcz!

Po chwili usłyszałam krzyki na korytarzu. Od razu wyszłam z mieszkania: Na schodach stała Avril
na sobie miała to:
http://www.polyvore.com/kt_ie/set?id=52184520
p. Victoria krzyczała do niej:
-...Omotałaś mojego syna, ale dość tego. Niedługo zobaczy jak jesteś na prawdę!
-Proszę przestać-powiedziała Avril- Mam dość pani wyzwisk i obelg.
-Naprawdę coś cię to obchodzi?-zapytałam z kpiną.
-Tak. Nie rozumiem jednej rzeczy-przyznała
-Jakiej?
-Dlaczego tak mnie pani nie lubi? Zrobiłam coś pani?-zapytała ze spokojem.
-Masz rację powinnam całować cię po nogach-powiedziała z sarkazmem.
-Nie o to mi chodzi-powiedziała- Nie zależy mi na tym. Chcę tylko, żeby patrzyła pani na mnie jak na człowieka, który także ma uczucia, a nie jak na przedmiot, którym można rzucać o ścianę-powiedziała.
-Wiesz, co nie wzruszają mnie...-zaczęła
-A co panią wzrusza?-przerwałam jej- Ma pani serce z kamienia
-Przestań mnie obrażać!-krzyknęła.
-Ja nie obrażam tylko stwierdzam fakty- powiedziałam- A jeżeli nawet to co z tego? Pani może a ja nie?-zapytałam i podeszłam do niej.
-Milcz-powiedziała i uderzyła mnie w policzek.
-Mamo!!!-krzyknęła Van.
-Nauczę cię milczeć-powiedziała do mnie.
-Proszę stąd wyjść!-krzyknęła Avril.
-Obrończyni kalek-skwitowała. Popatrzyła na mnie i powiedziała.
-Piękny widok... Żegnaj Kate.
-Przepraszam-szepnęła Van.
-Wszystko w porządku-powiedziałam
Nigdy nie czułam się tak potwornie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jakaś część mnie podpowiadała mi, że kiedyś będzie boleć mnie to jeszcze bardziej. Ale dlaczego? Moje serce przepełniał taki ból, że, aż zakręciło mi się w głowie. Poczułam, że spadam. Zemdlałam.

Po chwili usłyszałam:
Kate? Kate? Słyszysz mnie?
-Co się stało?-zapytałam
-Zemdlałaś-powiedziała Avril.-Wszystko w porządku?
-Tak...Przepraszam-dodałam po chwili.
-Chodźmy do środka-powiedziała.
Poszłam do siebie położyłam się i zasnęłam. Po dwóch godzinach obudził mnie telefon. Van. Powiedziała, że dziś wieczorem nie przyjdzie. Poszłam do kuchni, siedział tam Harry i Niall.
-Hej-powiedziała Niall i podszedł do mnie.-wszystko w porządku?
Nic nie odpowiedziałam tylko mocno go przytuliłam. Harry i Avril wyszli.
-Dobrze, że jesteś-powiedziałam.
-Cii..Już dobrze, jestem tu i bardzo cię kocham-powiedział.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam i pocałowałam go.
-No już dobrze, dobrze-przerwał nam Harry.
-Wychodzimy do kina-powiedział
-Masz ochotę?- zapytał
-Jasne, chodźmy- powiedziałam. Chociaż tak naprawdę chciałam schować się pod kołdrę i zasnąć na bardzo, bardzo długo.

sobota, 29 września 2012

Rozdział 30. Perrie

Rano obudziłam się, Nialla już nie było ubrałam się tak:
http://www.polyvore.com/jessssi/set?id=52024858
i poszłam go szukać.
-Hej powiedział , gdy weszłam do kuchni.
-Cześć-odpowiedziałam a on pocałował mnie w policzek.
-Co dzisiaj robisz?-zapytałam
-A nie wiem, a ty?-
-Umówiłam się z Van.Pojedziemy po nią?
-Jasne, ja tam zostanę-powiedział nie co wolniej.
-Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do domu direction.
-Hej, wejdźcie- powiedział Harry.
-jak tam ?-zapytałam-jakie macie plany na dziś?
-Ja i Avril jedziemy do aquaparku. Lou i Eleanor pojadą z nami. Zayn i Liam zostają w domu.-powiedział
-A ja z nimi- dopowiedział Niall
-A dlaczego nigdzie nie idziecie?-zapytał Hazzuś
-Umówiłam się z Van.-powiedziałam
-Jestem- powiedziała na sobie miała to:
http://www.polyvore.com/avril8576/set?id=51123993#stream_box
-Hej-powiedziałam
-Pa chłopaki-powiedziała
-Nara siostrzyczka-zawołał Hazza Pa Kate.kiedy tak zawołał smutno mi się zrobiło
-Wszystko dobrze?
-tak jasne
-Na zakupy?Musimy wybrać ,sukienkę na ślub i dla mnie.
-Okej jak chcesz.
Cały dzień ,spędziliśmy na zakupach. Byłyśmy na lodach i na pizzy.Van zamówiła sukienkę a ja kupiłam sobie jedną sukieneczkę ale nie na ślub.O 17 00 wróciłyśmy do domu chłopców.
Weszłyśmy do środka i usłyszałyśmy głos Perrie.
-Zayn należy mi na tobie.
-Chciałam wejść, ale Van złapała mnie za rękę.
-ja kocham Van-odpowiedział -Przes...-przerwał mu Pierre pocałunkiem!!!wtedy weszła Van.
Zayn odsuną się od Perrie,
-Jesteś zwykłą szmatą, a ty dupkiem.
-Van ... przepraszam -powiedział i podszedł do niej
-Zostaw mnie--powiedziała i wtedy do pokoju przyszedł Liam i Niall.
-Co się stało?-zapytał
-Pocałowałam Zayna- powiedziała Perrie bez żadnych wyrzutów.
Van wybiegła, szybko pobiegłam za nią .
-Czekaj
-Jedźmy stąd -poprosiła
-Chodź pojedziemy do mnie -powiedziałam
Weszłyśmy do środka wtedy zaczęła płakać.
-Nie płacz nie warto -powiedziałam
-Masz rację ale on nawet za mną nie pobiegł-powiedziała
-Masz rację... nie myśl o tym teraz.Chodź obejrzymy film.-powiedziałam gdy nie reagowała.
-A jakie masz filmy?-zapytała
-Komedie romantyczne?-zaproponowałam
-Wolałabym jakieś kino akcji-poprosiła
-Jasne-odpowiedziałam -włączyłam "SZYBCY I WŚCIEKLI".
Skończyłyśmy była 20.Zamówiłyśmy pizze (trzecią dzisiaj)
-Co teraz robimy?-zapytałam, gdy zjadłyśmy.
-Zróbmy sobie maraton sagi "ZMIERZCH"-zaproponowałam
-Super pomysł
Skończyłyśmy była 5 rano.
-Idziemy spać-powiedziałam. Poszłyśmy do mojej sypialni i od razu zasnęłyśmy.Obudziłam się o 13.Van jeszcze spała.Założyłam to:
http://www.polyvore.com/emma/set?id=53005339
Poszłam do kuchni i zrobiłam jajecznicę.Po chwili do kuchni przyszła Van.
-Ale pachnie,-powiedziała
-Siadaj już podaję.-powiedziałam. Po śniadaniu Van pozmywała a ja pojechałam po jej rzeczy do domu chłopców.
-Hej-przywitał mnie Lou
-Cześć, przyszłam po rzeczy Van.-powiedziałam
-Czyli to tak daleko zaszło?-zapytał
-Jak widzisz-powiedziałam-rozumiem ją ja też bym taj postąpiła
-Masz rację.-powiedział -wejdź
-Dzięki-weszłam do środka w kuchni siedział Zayn.
-Mogę zobaczyć się z Vanessą?-zapytał
-Cześć,myślę że to nie najlepszy pomysł-odpowiedziałam
-Muszę ją zobaczyć, wyjaśnić-mówił
-Przyszłam po jej rzeczy-powiedziałam
-Nie!-wydarł się, ja nie chciałem to nie może się tak skończyć!
-Chodź -powiedział Lou i zaprowadził mnie do pokoju Zayna.
Szybko spakowałam jej rzeczy i wróciłam do kuchni.
-Kazała ci to przekazać-powiedziałam i położyłam pierścionek zaręczynowy na stole.-pożegnałam go-trzymaj się-powiedziałam
-Jasne-powiedział zrozpaczony.
Wyszłam z domu.Na podwórku stał Harry.
-Jak się czuje?-zapytał
-Dobrze.Stara się o tym nie myśleć.
-Dzięki-powiedział
-Za co?
-Za to że jesteś,to ja powinienem ją wspierać to moja siostra.
-Weź jestem jej przyjaciółką.Nie mam rodzeństwa mam tylko was -powiedziałam.-Lecę pa-powiedziałam
-Narka.
weszłam do środka i zawołałam
-Hej wróciłam!
-Dobrze, że jesteś przypomniało mi się, że muszę iść do pracy.
Wzięła torbę z ciuchami i pobiegła do sypialni.
Po chwili zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi, a tam stała pani Victoria.
-Dzień dobry-przywitałam ją.
-Witam. Mogę wejść?- zapytała
-Oczywiście. Proszę-powiedziałam.
-Jest tu moja córka?-zapytała wyraźnie niezadowolona.
-Tak, jest w sypialni, ubiera się
-Zawołaj...
Wtedy weszła Van na sobie miała to:
http://www.polyvore.com/bella/set?id=52423622
-Cześć mamo, przepraszam za spóźnienie, ale...
-Żadnych ale-przerwała jej- Od dzisiaj masz zakaz widywania się z tą dziewczyną, sprowadza cię na złą drogę!-krzyknęła
-To nieprawda-powiedziała Van- Mamo wczoraj wydarzyło się coś strasznego-powiedziała ze łzami w oczach.
-Co takiego?!?-zapytała niezbyt poruszona.
-Jedźmy do domu, tam wszystko ci wyjaśnię-powiedziała- Wpadnę wieczorem po rzeczy powiedziała do mnie i przytuliła mnie.
-Jasne, trzymaj się-odpowiedziałam- Jakby coś to dzwoń o każdej porze-powiedziałam.
-Znalazła się-powiedziała p. Victoria.
-Mamo, to moja najlepsza przyjaciółka, nikt mnie tak nie rozumie-powiedziała Van.
-Powiedziałam już masz zakaz przychodzenia tutaj-powiedziała.
-Będę robiła co chcę!-wykrzyczała.
-Uspokój się-powiedziałam- Będę czekała wieczorem-powiedziałam i jeszcze raz przytuliłam ją- Powiedz mamie co się stało na pewno zrozumie. Wiesz jak potrzebna jest mama-powiedziałam.
-Dobrze. Do wieczora.
-Pa. Do widzenia-pożegnałam je.
Zamknęłam drzwi i poszłam do siebie.


środa, 19 września 2012

Rozdział 29. Skręcona kostka.

Wszyscy podeszliśmy do nich, zaczęliśmy im gratulować i przytulać się.
Później zjedliśmy kolację. Van i Zayn ulotnili się [ podobno Zayn ma jakąś niespodziankę dla Van], Harry i Avril poszli do pokoju Hazzy. Lou tańczył z Eleanor,a Liam z Perrie.
-Na co masz ochotę?-zapytał mnie Niall- Co powiesz na spacer?
-Chętnie-odpowiedziałam. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
Była piękna gwieździsta noc, było bardzo ciepło.
-Piękna jesteś-powiedział
-Przestań. Jestem normalna.
-Chodźmy szybciej, muszę ci coś pokazać-powiedział i mocno mnie pociągnął. Źle nadepnęłam i noga mi się wykrzywiła.
-Auuu!-krzyknęłam
-Przepraszam, nie chciałem-powiedział
-Muszę usiąść-powiedziałam
-Ale tu nie ma żadnej ławki!!!
-Muszę ją rozmasować-powiedziałam. Oparłam sie o drzewo i ściągnęłam buta. Rozmasowałam kostkę, ale noga nadal bardzo bolała. Próbowałam na nia stanąć.
-Auć!
-Wezmę cię na ręce-zaproponował Niall
-Poradzę sobie-powiedziałam.
-Żadnych wymówek-powiedział i wziął mnie na ręce.
-Chyba nie masz zamiaru, mnie tak nieść, aż do domu.
-Dlaczego nie?-zapytał.
-Dobra, dobra oszczędzaj siły.
Po 20 minutach byliśmy w domu. Niall postawił mnie na ziemi.
-Auuuu!
-Dobrze, w takim razie zaniosę cię na górę.
-Przestań, przecież musisz odwieść do domu-marudziłam.
-Zawiozę cię, do szpitala.
-Chyba sobie żartujesz?
-Nie-odpowiedział zirytowany.
-W żadnym razie-przekomarzałam się.
-Ale ja cię i tak tam zaniosę. Nie martw się. Zadzwonię do Avril, żeby przyniosła ci jakieś ciuchy na przebranie.
-Jasne.
Po 15 minutach przyjechała, przebrałam się w to
http://www.polyvore.com/kat_ie/set?id=51432892
I pojechaliśmy do szpitala. Lekarz stwierdził, że kostka jest skręcona. Zabandażował mi nogę i przepisał maść. Za tydzień na kontrolę.
Weszłam na górę.
-Wejdziesz?-zapytałam.
-Zostanę na noc, Avril i Harry, śpią u nas-powiedział.
-To idę się wykapać-powiedziałam.
gdy wróciłam Horan leżał już w moim łóżku.
-Hej, skorzystałem z łazienki Avril, nie pogniewa się?
-Ależ skąd-powiedziałam. Położyłam sie obok niego i zasnęłam w niego wtulona.