środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 21. Wyjaśnienia.

Rano wstałam weselsza, bo dzisiaj będę szukać pracy. Założyłam to- http://www.polyvore.com/kat_iie/set?id=52827869 . I wyszłam.
Przez całą drogę myślałam o Avril. Po koncercie szybko chciała wrócić do domu, a kiedy przyszłyśmy od razu poszła do siebie. Dziwne. Może pokłóciła się z Harrym? Nie wiem co o tym myśleć.
Najpierw zajrzałam do agencji reklamowej, ale wszystkie miejsca zajęte. No trudno pomyślałam. Następnie poszłam do Domu Mody Lilianna.
-Dzień dobry-przywitałam właścicielkę.
-Witaj.
-Jestem Katie Camp-przedstawiłam się.
-Szukasz pracy?
-Tak tutaj jest moje CV-powiedziałam.
-Przykro mi, ale nie zatrudnię cię-powiedziała wprost.
-Ale dlaczego?-zapytałam zaskoczona-Nawet pani nie przejrzała...
-Moja znajoma, ostrzegła mnie przed tobą-przerwała mi- W mojej firmie pracują zaufani ludzie.
-A pani Victoria powiedziała, że ja nie jestem godna zaufania?-zapytałam.
-Skąd wiesz...-przerwała
-że to ona?-dokończyłam-Może dała by mi pani szansę chociaż się wytłumaczyć?- poprosiłam-To nie było tak...
-Wybacz, ale mam dużo pracy-powiedziała.
-Oczywiście rozumiem-powiedziałam i wyszłam.
I tak mniej więcej wyglądało każde spotkanie w jakimś poważnym domu mody.Dlaczego ona mnie tak nienawidzi?-zastanawiałam się.
Właśnie przechodziłam przez ulicę, gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-Katie!!
Szybko się odwróciłam i ku mojemu rozczarowaniu zobaczyłam księdza, a raczej mojego ojca. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi po prostu szłam dalej.
-Katie błagam wysłuchaj mnie!-prosił.
-Proszę mnie zostawić!
-Daj mi szansę. Porozmawiajmy. Czy to, aż tak wiele?
Wahałam się. Rozum nakazywał mi porozmawiać: Przecież wcześniej czy później do tego dojdzie-mówił. Ale zranione serce nie chciało słuchać wyjaśnień.
-Dobrze, ale tylko chwileczkę-powiedziałam po chwili walki mojego umysłu z sercem.
-Dziękuję. Może przejdziemy się?-zaproponował.
-Jasne, chodźmy.Więc co chce mi ksiądz powiedzieć?-pytam.
-Chciałbym ci opowiedzieć moją historię.
-Nie wiem czy chcę tego słuchać-mówię
- Byłem z twoją matką bardzo krótki czas, bardzo ją kochałem, ale ona odeszła ode mnie do innego.-Zaczął- Później dowiedziała sie, że jest ze mną w ciąży. Ale nie chciała do mnie wrócić.Więc postanowiliśmy, że ona będzie cię wychowywać ze swoim mężem.
-A co z księdzem?-zapytałam.
-Miałem cię odwiedzać, gdy będziesz starsza zabierać na weekend do domu. Ale gdy miałaś roczek, ponownie zaszła w ciążę. I postanowiła wyjechać. Zgodziłem się nie miałem wyjścia, ale myśl, że będę cię widywał tylko w święta zadawała mi wiele bólu. Wtedy wstąpiłem do seminarium. Tak uciekłem od problemów... samotności-wyjaśniał.- Wiem, że cię nie odwiedzałem, nie dzwoniłem. Nie mam na to usprawiedliwienia. Na początku owszem dzwoniłem, ale po każdym takim telefonie, przezywałem ból na nowo.
-Kiedy ksiądz wrócił?-zapytałam
-Nie dawno. Wtedy dowiedziałem się, że Victoria, cię porzuciła. Chociaż mówiąc szczerze nie wierzę w to, byłaś całym jej światem.
Nawet nie poczułam, że płaczę.
-Nie płacz córko-powiedział tata.
-Jak nie mam płakać. Całe życie byłam okłamywana, przez najbliższe mi osoby. Po 19 latach, życia dowiaduję się, że moim ojcem jest ksiądz i przez całe życie nie interesował sie mną.
-Przestań proszę. Kocham cię. Bardzo za tobą tęskniłem. Naprawdę-zapewniał mnie.
-Ja muszę to sobie wszystko poukładać-powiedziałam.
-Dobrze. Jestem proboszczem jednej z parafii w Londynie. Przyjdź, kiedy będziesz gotowa. Będę czekał.
-Dziękuję za zrozumienie.
-Zaczekaj!-zawołał jeszcze za mną.
-Tak?-zapytałam.
-To dla ciebie-powiedział i dał mi naszyjnik.
-Co to?
-Naszyjnik twojej mamy. Chcę, abyś go miała.
-Dziękuję ta... księdzu.
-Proszę córeczko.-odpowiedział.
-Do widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz