środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 25. Tęsknię.

Razem weszliśmy do klasy.
-Hej-przywitała mnie Diana, moja sąsiadka i koleżanka.
-Cześć.To jest Robert-przedstawiłam chłopaka-Będzie chodził z nami do klasy.
-Hej,jestem Diana-powiedziała i podała mu rękę.
-Cześć miło mi. Siedzisz sama?-zapytał mnie.
-Tak, ale to nauczyciel wybierze ci miejsce.-powiedziałam.
-Aha tak.-powiedział, wyglądał na zawiedzionego, ale pewnie mi się przewidziało.-Pójdę jeszcze na korytarz.
-Jasne.
-Ale on przystojny!-krzyknęła Diana, kilka osób,od razu popatrzyło się na nas.
-Ciii. Wiem,a te jego brązowe oczy-powiedziałam.
-No, i jest taki umięśniony-dodała.Wtedy zdzwonił dzwonek.
-Szkoda, że nie siedzę sama-pożaliła się .
-Idę do siebie.
No nie powiem, fajnie by było, gdyby usiadł ze mną. Ale, wtedy przed oczami widzę mojego Nialla, strasznie za nim tęsknię, bardzo chciałabym go znów przytulić.
-Dzień dobry-przywitaliśmy nauczyciela.
-Witam, macie w klasie nowego ucznia, Roberta-powiedział-Usiądź na jakimś wolnym miejscu-poprosił go.
Oczywiście zajął miejsce obok mnie. Diana popatrzyła na mnie z zazdrością.
-Hej, to znowu ja-powiedział.
Resztę, lekcji strasznie mi się dłużyła. Z Robertem mam 4 lekcje razem, a 3 osobno.
-Katie!-usłyszałam.Odwróciłam się, w moim kierunku biegł Robert.
-Tak?-zapytałam
-Mogę cię odprowadzić?-zapytał
-Jasne, ale to trochę kawałek.
-W twoim towarzystwie, każda droga będzie krótka.
Przewróciłam tylko oczami.

****************** Niall***************
Nie wiedziałem Katie, już od trzech miesięcy, bardzo za nią tęsknię. Bardzo ją kocham i każdy dzień bez niej nie ma dla mnie sensu.
Nie sądziłem, że śmierć babci tak ją przybije. Zawsze była taka uśmiechnięta, chciałem ją odwiedzić, ale nie mam odwagi powiedzieć jej, że chciałbym żeby wróciła. Poprosiła mnie o czas, ale ja nie mogę dłużej czekać. Z każdym dniem coraz bardziej mi jej brakuje. W przyszłym tygodniu pojadę do niej, a raczej po nią.

******************* Katie*****************

Wróciłam do domu w towarzystwie Roberta. Chciał wejść do środka, ale powiedziałam mu, że zaraz wróci tata i nie będzie zachwycony. Przygotowałam obiad [zapomniałam powiedzieć, że przez ten czas nauczyłam się gotować].
W czasie obiadu tata oznajmił, że wraca do Londynu i dobrze by było, gdybym ja też wróciła. Do końca roku zostały dwa tygodnie więc, zgodziłam się ,ale po skończeniu szkoły.
Rano wstałam założyłam to:
http://www.polyvore.com/kati/set?id=51482545
I poszłam do szkoły.
-Cześć- przywitał mnie....

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 24. Przystojniak.

************************Avril*****************************
Po rozmowie z Katie szybko spakowałam jej parę rzeczy i sobie.Strasznie mi się jej zrobiło.Babcia była dla niej jak matka.Po spakowaniu rzeczy, od razu zamówiłam bilet i wyszłam z mieszkania.Po paru godzinach byłam w Glasgow.Od razu ruszyłam w stronę ulicy gdzie znajdował się szpital.Weszłam do środka od razu podbiegła do mnie Katie.
-Avril,jak dobrze że cię widzę.Nie masz pojęcia jak się czuję. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.-powiedziała zrozpaczona.
-Katie,bardzo mi przykro.-powiedziałam i się przytuliłyśmy się.-kiedy odbędzie się pogrzeb?-zapytałam ze smutkiem w głosie.
-Jutro.-wydusiła ciężko.
-A o której?
-O... o... o 10-powiedziała załamana.
-Musisz być dzielna, pomogę ci we wszystkim.
-Dobrze, że jesteś-powiedziała i znów zaczęła płakać.
Ze szpitala pojechałyśmy do domu rodzinnego Katie.
-Pójdę do domu-powiedziałam
-Jasne, przecież musisz przywitać się z rodzicami-powiedziała- JA pójdę do swojego pokoju-oznajmiła i ruszyła do siebie.

************************ Katie*********************************

Resztę dnia spędziłam w swoim pokoju. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, większość czasu płakałam i myślałam o babci. W końcu zasnęłam.
O 10 odbył się pogrzeb, ubrałam tak-
http://www.polyvore.com/katieeeeee/set?id=54650156
Po pogrzebie Avril wróciła do Londynu. A ja poprosiłam ją, aby przekazała chłopakom i Van, że w najbliższym czasie nie wrócę do Londynu.

6 miesięcy później.
Nadal mieszkam w Glasgow. Pomagam wujkowi i tacie. Codziennie odwiedzam grób babci, razem z ojcem nie wybieramy się do Londynu. Nie potrafimy pogodzić się z jej śmiercią.
Z Nialllem rozmawiałam chyba 5 razy. Odwiedził mnie raz. Nie zdziwię się kiedy mnie rzuci, a może już to zrobił. Nic mnie nie obchodzi. Zaczęła chodzić do liceum w Glasgow, nie marzę już o byciu modelką. Przed wszystkimi udaję, że jest normalnie, wydaje im się, że po pół roku powinnam się pozbierać, ale ja nie potrafię zapomnieć o babci. Była dla mnie jak mama, siostra i przyjaciółka.
Codzienne wstawanie z łóżka sprawia mi wiele trudu.
Rano wstałam o 7, na 8 do szkoły. Ubrałam to:
http://www.polyvore.com/ka_tie/set?id=51701603
Zmienił mi się styl.
Wyszłam z domu, znów zaczęłam myśleć o babci. Nagle zahaczył o mnie jakiś chłopak, że torba wypadła mi z ręki i przy okazji wszystko z niej wypadła.
-Przepraszam-powiedział.
-Yyy.. nic nie szkodzi-powiedziała- To, też moja wina.
-Pomogę-powiedział i pomógł mi zbierać książki i pozostałe rzeczy.
-Chodzisz do szkoły?-zapytał.
-Tak, do liceum. Muszę już iść, bo się spóźnię.-powiedziałam i odwróciłem sie.
-Czekaj!-zawołał.
-Tak>-zapytałam.
-Jestem Robert-przedstawił się.
-Katie-powiedziałam.
-Jesteś stąd?-zapytał.
-Tak, a ty?
-Nie dawno przeprowadziłem się tu. Dziś mój pierwszy dzień szkole.-powiedział.
-Jakiej?zapytałam.
-Liceum. Ostatniej klasy.
-Ja też.
-No to chodźmy-powiedział i ruszyliśmy.
Ale on przystojny!!!!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 23. Wybaczysz mi?

Po paru godzinach, byłam już na miejscu.Od razu kierowałam się w stronę ulicy na której był szpital babci.
-Tato!-krzyknęłam-gdzie babcia?Mogę ją odwiedzić?-zadawałam pytania.
-Z babcią coraz gorzej,ale chciała że byś ją odwiedziła-powiedział ojciec.
Od razu ruszyłam do pokoju babci. Gdy weszłam do środka podbiegłam do jej łóżka. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że jest bardzo słaba. Walczyła o każdy oddech.
-Babciu? ... Babciu słyszysz mnie?-zapytałam. Czułam, jak rośnie we mnie przerażenie, zaczęłam płakać.
-Babciu musisz walczyć. Rozumiesz? Nie możesz mnie zostawić.-zaczęłam, coraz bardziej płacząc- Kocham cię i potrzebuję.
-Katie-wyszeptała.
-Tak?-zapytałam starając się uspokoić.
-Wybacz mi.... Wszystkie.... podłość-Męczyła się.
-Już dobrze.Wybaczam ci babciu. Tylko walcz.Nie...-zaczęłam.
Nagle wtedy wszystko potoczyło się szybko. Respirator wydał długi dźwięk, przy łóżku babci pojawili się lekarze, a mnie wyprowadzono z sali.
-Co się stało?-zapytał tata, widząc jak pielęgniarka podtrzymuje mnie, bo nie dałam rady sama utrzymać się na nogach. Usiadłam na krześle, ojciec coś do mnie mówił, ale nic nie rozumiałam, wszystko było takie odległe. W głowie mi huczało. Co chwilę ktoś mną potrząsał. Chciałam im odpowiedzieć, że wszystko w porządku, ale w gardle czułam wielką gulę i nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.Płakałam. Powoli wszystko zaczęło do mnie docierać.
-Katie! Słyszysz mnie??-pytał tata. Słyszałam go coraz lepiej.
-Tttak- wydusiłam.
-Już dobrze. Jestem przy tobie.-powiedział i mnie przytulił.
-Tato... Babci nic nie będzie. Prawda?? Ona mnie nie zostawi?? Błagam!-powiedziałam i znów zaczęłam płakać.
-Cii. Spokojnie. Musisz być dzielna-mówił.
-Wiem, przepraszam.-powiedziałam, wzięłam kilka głębokich wdechów i uśmiechnęłam się blado.
Po chwili podszedł do nas lekarz i powiedział:
-Przykro mi, robiliśmy co w naszej mocy.
-Nie!-krzyknęłam- To niemożliwe! Nie! Ja nie chcę!-krzyczałam, błagałam wszystko jedno, babcia musi żyć. JA nie chcę!- Tato zrób coś, błagam!
-Uspokój się, jestem przy tobie.
-Ale babcia nie może umrzeć-mówiłam. Płakałam coraz bardziej.
-Możemy ją zobaczyć?-zapytał tata lekarza.
-Tak, ale tylko na chwilę-powiedział i wpuścił nas do środka.
Podbiegłam do babci i mocno ją przytuliłam.
-Babciu nie zostawiaj mnie. Błagam.-szlochałam.
-Mamo, spoczywaj w pokoju-powiedział tata i zaczął płakać. Po chwili dołączył do nas wujek. Nic nie powiedział tylko złapał babcię za rękę i płakał razem z nami.
-Proszę opuścić salę-poprosiła pielęgniarka. Wyszliśmy na zewnątrz szpitala, nie mogłam znieść jego widoku.
-Zadzwonię do Avril-powiedziałam.Nikt nie odpowiedział. Było im wszystko jedno.
-Halo?-odebrała.

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 22.Wiadomość.

Wróciłam do domu wykończona. Miałam wszystkiego dość. Ojciec, p. Victoria, praca i Avril. Strasznie się o nią martwię.
-Wróciłam!-zawołałam, ale nikogo nie było.
Zrobiłam sobie kanapkę i poszłam do swojej sypialni.Nagle zadzwonił telefon.
-Halo
-Tak?-zapytałam.
-To ja Avril.
-Wiem, o co chodzi?-zapytałam zaniepokojona.
-Miałam wypadek.
-CO???
-Spokojnie. Jestem w szpitalu. . Mam tylko kilka siniaków nic mi nie jest, ale mogłabyś po mnie przyjechać-poprosiła,
-Jasne, już jadę-powiedziałam i wybiegłam z mieszkania.
gdy dojechałam na miejsce Avril stał już przed szpitalem.
-Wszystko w porządku??-zapytałam podbiegając do niej.
-Tak, naprawdę nic mi nie jest. Miałam wszystkie badania. Wszystko w jak najlepszym porządku.
-Ale co się właściwie stało?
-Jechałam taksówką, i nagle przed nami pojawił się samochód.Nawet nie zdąrzyłam zareagować, taksówkarz zresztą tez.
-A co z nim?-zapytałam.
-Bardzo źle, leży na intensywnej terapii.
-Dobrze, że tobie się nic nie stało.
-Miałam dużo szczęścia. No chodźmy już-poprosiła.
Gdy wróciłyśmy do domu, Avril od razu poszła do siebie. Ja przebrałam się w to- http://www.polyvore.com/a432/set?id=51146920 -
Po chwili zadzwonił telefon.
-Halo
-Hej, nie wiesz co dzieje się z Avril nie mogę się do niej dodzwonić-poskarżył się Harry.
-Jest w domu, miała wypadek-powiedziałam.
-Co?!?! Jak to??!!! NIc jej nie jest?-zapytał przerażony.
-Nie, jest w domu, odpoczywa. Przeszła serię badań w wszystko w porządku.
-To dobrze, mogę ją odwiedzić?-zapytał
-W zasadzie to tak, ale teraz śpi-powiedziałam
-To sobie pogadamy-zaproponował.
-Jasne, czekam-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Kto dzwonił?-zapytała Avril, ubrana tak:
http://www.polyvore.com/avril/set?id=51700971
-Harry-odpowiedziałam.
-To powiedz, że śpię-powiedziała i poszła do siebie.
-Ej zaczekaj!!Dlaczego taka jesteś?? Co się między wami wydarzyło??- zaczęłam zadawać pytania.
-Zostaw mnie!-krzyknęła i zamknęła mi drzwi przed nosem. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Hej-przywitał mnie Hazza.
-Wejdź
-Jak się czuje Avril?-zapytał.
-Dobrze, ale kiedy dowiedziała się, że masz wpaść, poszła do siebie.
-Naprawdę?-zapytał smutny.
-Tak. Co się między wami wydarzyło?-zapytałam-Jesteście moimi przyjaciółmi-przypomniałam mu, gdy zobaczyłam, że się waha.
-Pocałowałem ją-odpowiedział krótko.
-No nieźle-skwitowałam-Kiedy?Wtedy po koncercie?-dopytywałam się.
-Tak.
Zamilkliśmy. Zaskoczył mnie, on i Avril. Nie wiem czy...
-Wybaczy mi?-zapytał przerywając moje rozmyślania.
-Powinieneś z nią porozmawiać-doradziłam.-Szczerze porozmawiać.
-Mam sie przyznać, że jestem w niej zakochany?-zapytał.
-Jeżeli to prawda-powiedziała Avril, która właśnie weszła do salonu- to wszystko wyjaśnia-usiadła na przeciw Harrego.
-Przyniosę coś do picia- powiedziałam i ruszyłam do kuchni, a raczej w jej stronę, ale gdy zniknęli mi z pola widzenia, schowałam i zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie.
-Kocham cię, bardzo mi na tobie zależy. Wiem to co zrobiłem było nie odpowiedzialne i głupie, przepraszam. Wybacz mi.
-Zaskoczyłeś mnie.Musisz dać mi trochę czasu muszę...wszystko sobie poukładać... Zrozum niedawno...
-Wiem nadal kochasz Louisa. Rozumiem.
-Nie, nie wiem potrzebuję czasu-powiedziała.
-Jasne, rozumiem. Poczekam, jestem cierpliwy. Kocham ...
Przerwał mu telefon, mój telefon. Od razu odebrałam
-Tak?
-Przyjedź do Glasgow, z babcią jest bardzo źle-powiedział tata.
-Ale..
-Nie czas na tłumaczenia, przyjeżdżaj!-powiedział i rozłączył się. SZybko pobiegłam do sypialni, spakowałam kilka ciuchów do torby
-Co się stało?-zapytała A.
-Z babcią źle, musze tam jechać.
-Mam jechać z tobą?-zapytała.
-Nie, zajmij się wszystkim tutaj, zadzwonię, gdy dolecę. Pa!
-Trzymaj się-powiedziała,a ja w tym czasie wybiegłam z domu.

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 21. Wyjaśnienia.

Rano wstałam weselsza, bo dzisiaj będę szukać pracy. Założyłam to- http://www.polyvore.com/kat_iie/set?id=52827869 . I wyszłam.
Przez całą drogę myślałam o Avril. Po koncercie szybko chciała wrócić do domu, a kiedy przyszłyśmy od razu poszła do siebie. Dziwne. Może pokłóciła się z Harrym? Nie wiem co o tym myśleć.
Najpierw zajrzałam do agencji reklamowej, ale wszystkie miejsca zajęte. No trudno pomyślałam. Następnie poszłam do Domu Mody Lilianna.
-Dzień dobry-przywitałam właścicielkę.
-Witaj.
-Jestem Katie Camp-przedstawiłam się.
-Szukasz pracy?
-Tak tutaj jest moje CV-powiedziałam.
-Przykro mi, ale nie zatrudnię cię-powiedziała wprost.
-Ale dlaczego?-zapytałam zaskoczona-Nawet pani nie przejrzała...
-Moja znajoma, ostrzegła mnie przed tobą-przerwała mi- W mojej firmie pracują zaufani ludzie.
-A pani Victoria powiedziała, że ja nie jestem godna zaufania?-zapytałam.
-Skąd wiesz...-przerwała
-że to ona?-dokończyłam-Może dała by mi pani szansę chociaż się wytłumaczyć?- poprosiłam-To nie było tak...
-Wybacz, ale mam dużo pracy-powiedziała.
-Oczywiście rozumiem-powiedziałam i wyszłam.
I tak mniej więcej wyglądało każde spotkanie w jakimś poważnym domu mody.Dlaczego ona mnie tak nienawidzi?-zastanawiałam się.
Właśnie przechodziłam przez ulicę, gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-Katie!!
Szybko się odwróciłam i ku mojemu rozczarowaniu zobaczyłam księdza, a raczej mojego ojca. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi po prostu szłam dalej.
-Katie błagam wysłuchaj mnie!-prosił.
-Proszę mnie zostawić!
-Daj mi szansę. Porozmawiajmy. Czy to, aż tak wiele?
Wahałam się. Rozum nakazywał mi porozmawiać: Przecież wcześniej czy później do tego dojdzie-mówił. Ale zranione serce nie chciało słuchać wyjaśnień.
-Dobrze, ale tylko chwileczkę-powiedziałam po chwili walki mojego umysłu z sercem.
-Dziękuję. Może przejdziemy się?-zaproponował.
-Jasne, chodźmy.Więc co chce mi ksiądz powiedzieć?-pytam.
-Chciałbym ci opowiedzieć moją historię.
-Nie wiem czy chcę tego słuchać-mówię
- Byłem z twoją matką bardzo krótki czas, bardzo ją kochałem, ale ona odeszła ode mnie do innego.-Zaczął- Później dowiedziała sie, że jest ze mną w ciąży. Ale nie chciała do mnie wrócić.Więc postanowiliśmy, że ona będzie cię wychowywać ze swoim mężem.
-A co z księdzem?-zapytałam.
-Miałem cię odwiedzać, gdy będziesz starsza zabierać na weekend do domu. Ale gdy miałaś roczek, ponownie zaszła w ciążę. I postanowiła wyjechać. Zgodziłem się nie miałem wyjścia, ale myśl, że będę cię widywał tylko w święta zadawała mi wiele bólu. Wtedy wstąpiłem do seminarium. Tak uciekłem od problemów... samotności-wyjaśniał.- Wiem, że cię nie odwiedzałem, nie dzwoniłem. Nie mam na to usprawiedliwienia. Na początku owszem dzwoniłem, ale po każdym takim telefonie, przezywałem ból na nowo.
-Kiedy ksiądz wrócił?-zapytałam
-Nie dawno. Wtedy dowiedziałem się, że Victoria, cię porzuciła. Chociaż mówiąc szczerze nie wierzę w to, byłaś całym jej światem.
Nawet nie poczułam, że płaczę.
-Nie płacz córko-powiedział tata.
-Jak nie mam płakać. Całe życie byłam okłamywana, przez najbliższe mi osoby. Po 19 latach, życia dowiaduję się, że moim ojcem jest ksiądz i przez całe życie nie interesował sie mną.
-Przestań proszę. Kocham cię. Bardzo za tobą tęskniłem. Naprawdę-zapewniał mnie.
-Ja muszę to sobie wszystko poukładać-powiedziałam.
-Dobrze. Jestem proboszczem jednej z parafii w Londynie. Przyjdź, kiedy będziesz gotowa. Będę czekał.
-Dziękuję za zrozumienie.
-Zaczekaj!-zawołał jeszcze za mną.
-Tak?-zapytałam.
-To dla ciebie-powiedział i dał mi naszyjnik.
-Co to?
-Naszyjnik twojej mamy. Chcę, abyś go miała.
-Dziękuję ta... księdzu.
-Proszę córeczko.-odpowiedział.
-Do widzenia.

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 20.Koncert.

Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do środka, a tam tłum ludzi.
-I co ty na to?- zapytał Harry
-No bosko!-krzyknęłam
-No proszę proszę.-powiedział Niall i mnie przytulił.
-Co?-zapytałam zaskoczona
-Nic. Tylko pięknie wyglądasz.
-Dzięki.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dobra musimy już zaczynać.-powiedział Zayn.
-Powodzenia!-krzyknęła Avril
-Chodźmy- powiedziałam, wskazując miejsce za kulisami, za którymi można zobaczyć chłopaków..
Po chwili podeszła do nas Van.
-Hej kochane.-przywitała nas
-Hej-odpowiedziałyśmy jednocześnie
-Pójdę po picie.Może wam kupić?-zapytała Avril.
-Chętnie-powiedziałam
-A ty?-zapytałam Van
-Nie.Ja nie chcę.-oznajmiła
-Przykro mi z tego co się dzisiaj stało.-przyznała Van, kiedy Avril zniknęła za rogiem.
-Mnie też-powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Moja mama nie miała powodu do zrobienia czegoś takiego.Naprawdę.
-Wiem.Ale nie mówmy o tym teraz.Proszę.-powiedziałam
-Dobrze.
-Dzięki.
-Za co?-zapytała mnie zaskoczona Vanessa.
-Za to ze mnie rozumiesz.Jesteś naprawdę moją przyjaciółką.-powiedziałam i ją przytuliłam.
-Nie ma za co.Przyjaciółki to przyjaciółki.Co nie?
-Tak. Masz rację.
-Nareszcie jesteś.-powiedziałam
-Wiesz jaka tam kolejka do baru!A tak poza tym proszę.-powiedziała podając mi drinka.
-Dzięki,przyda mi się!Przynajmniej się odstresuję.-powiedziałam i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Może do śmieszne, ale od razu poczułam się lepiej.
-Naprawdę?-spytała zaskoczona Van
-Tak. Naprawdę.-powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Nagle muzyka ucichła,ciekawe czemu.
-Może podejdziemy pod scenę?-zapytałam
-I posłuchamy jak dają czadu.-dodała Avril.
-To chodźmy.-powiedziała Van.
Od razu poszłyśmy za nią.
-No słuchajcie nieźle nieźle.-powiedziałam. Właśnie śpiewali moją ulubioną piosenkę "More than this". Zaśpiewali jeszcze "I Want" i "Moments"
Po chwili chłopcy zeszli z sceny. I poszli do nas.
-I jak wam się podobało?-zapytał Zayn.
-Super!-krzyknęła po cichu Van.
-Naprawdę?-zapytali,Liam i Lou.
-Avril mogę z tobą kawałek się przejść?-zapytał Harry.
-Tak.-odpowiedziała i ruszyli do wyjścia.
-No proszę.-powiedział Liam.
-Podejrzewam, że nasz drogi kolega się zakochał się, w naszej pięknej koleżance!!-powiedział Niall


***********************Avril*******************************
Szliśmy przez park w ciszy.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?-zapytałam w końcu.
-Widzisz nie wiem od czego mam zacząć.-powiedział zestresowany.
-Najlepiej od początku.
-No, bo widzisz....Ja, chciałem cię zapytać....Masz kogoś?
-Nie skąd-powiedziałam.
-To dobrze
-Dlaczego?-zapytałam zaskoczona.
-Bo chciałem cię zapytać:Mogę cię pocałować?
-Co???
-Mogę cię pocałować?-powtórzył.
-Tak-powiedziałam, a on bez wahania dotknął wargami moich ust.
Po chwili odsunęłam sie od niego.
-Przepraszam-powiedział.
-Nie to ja przepraszam-powiedziałam, odwróciłam się szybko i uciekłam.

-Możemy już iść?-zapytałam Katie, gdy zadyszana podeszłam do znajomych.
-Już?
-Tak-ponaglałam ją.
-Jasne.
-Przepraszam, ale my z Avril będziemy się już zbierać-powiedziałam i pocałowałam Niall.
-Narka-pożegnali nas wszyscy.
-PA!!!.















sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 19. Przyjaciel.

Nie wiedziałam gdzie mam się udać. Wtedy przypomniało mi się miejsce, które kiedyś pokazał mi Harry. Więc się tam udałam, miałam nadzieję, że nareszcie się uspokoję. Gdy dotarłam na miejsce, podszedł do mnie strażnik i zapytał o imię.
Wreszcie brama otworzyła się.Wbiegłam do środka i wtedy dałam upust emocjom. Nie miałam siły ich ukrywać.
Nie rozumiałam postępowania pani Victorii. Wtedy usłyszałam, że ktoś za mną stoi.Szybko się odwróciłam.
-Harry-powiedziałam
-Tak myślałem, że tu przyjdziesz-powiedział- Jak się czujesz?
-A jak mam się czuć?-zapytałam
-Masz rację, głupie pytanie-przyznał.
-Nic nie szkodzi. Dlaczego tu przyszedłeś?-zapytałam
-Chciałem z tobą porozmawiać-powiedział-Co tam się stało zanim przyszedłem.
-Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać
-Jasne, rozumiem. Gdybyś jednak, czegoś potrzebowała daj znać.
-Może, posiedziałbyś tu ze mną?-zapytałam
-Chętnie-powiedział i usiadł obok mnie.
Siedzieliśmy tak w milczeniu pół godziny, wystarczyło mi to, abym się uspokoiła.
-Dziękuję-powiedziałam
-Za co?-zapytał zaskoczony
-Za to, że siedzisz tu ze mną i nie narzekasz
-Przecież to nic takiego-powiedział
-Ale mi to wystarczy.-powiedziałam-Jesteś moim prawdziwym przyjacielem.
-Możesz na mnie liczyć,pamię...-przerwał mu telefon
Spojrzał na mnie przepraszającą miną i odebrał.
-Tak?

-O nic się nie martw, zaraz przyjedziemy.PA!
-Kto to?-zapytałam
-Niall, martwi się-powiedział.
-I co, mam to gdzieś-powiedziałam.
-Nie mów tak, ten facet jest w tobie zakochany po uszy-powiedział.
-Tak, wiem. Ja też go kocham, ale dobrze mi tu-przyznałam.
-Obiecałem, że przyjdziemy-powiedział.
-No dobrze-powiedziałam i ruszyliśmy do domu direction.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu po drodze opowiedziałam mu całą poranną historię.
-Jesteście wreszcie-powiedział Niall podbiegając do mnie. Przytulił mnie mocno.-Martwiłem się.
-Niepotrzebnie. Wszystko w jak najlepszym porządku.
-Ja też się martwiłam-powiedziała Avril.
-Może masz ochotę na koncert?-zapytał Niall.
-O tak racja zapomniałam, muszę iść się przebrać.
-NO ja też-powiedziała przyjaciółka.
-Będziemy po was za pół godziny-powiedział mój Horanek [<333]. -Tak szybko??? To my tam nawet nie zdążymy do domu dojechać!!!-krzyknęła Avril. -No dobrze, za godzinę-powiedział. -No to pa!!-powiedziałam i pocałowałam mojego chłopaka na pożegnanie. Dojechałyśmy do domu po 15 minutach. Od razu poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i założyłam na siebie . I poszłam do kuchni. tam czekala na mnie Avril, na sobie miała . Wyglądała ślicznie.
-To jak jedziemy?-zapytałam
-no jasne!!-krzyknęła, i wyszłyśmy na podwórko.